Czy owady to egzotyczne pożywienie? W kulturze zachodniej jeszcze tak, choć naukowcy twierdzą, że już za kilkanaście lat mogą wejść na stałe do naszej diety i stać się bazą wyżywienia dla mieszkańców całej planety. W Europie mają do pokonania przede wszystkim barierę kulturową. Perspektywa spożywania koników polnych na razie nie wywołuje entuzjazmu. Przemawiają za nią jednak argumenty historyczne, ekologiczne i ekonomiczne.
Owady są spożywane od ponad 5 milionów lat. Już nasi dalecy przodkowie, wędrujące przez sawanny Afryki hominidy, żywiły się między innymi owadami, jako dodatkowym źródłem białka. Do dziś pozostały one w menu wielu narodów na świecie. W Europie praktyka ich spożycia całkowicie wygasła z biegiem wieków, choć jeszcze starożytni Grecy i Rzymianie żywili się szarańczą i larwami chrząszczy. Według międzynarodowej organizacji FAO około jedna trzecia ludności Ziemi codziennie je owady. A to 2,5 miliarda osób. Na ich stoły w 113 krajach, przede wszystkim Azji, Afryki i Ameryki Południowej trafia ponad 2000 jadalnych gatunków.
Dlaczego m.in. mrówki, pasikoniki czy larwy motyli są przysmakiem w niektórych zakątkach świata? Nie tylko z powodu tradycji czy uwarunkowań kulturowych. Również ze względu na bogatą zawartość białka, cukrów, kwasów tłuszczowych z grupy aminokwasów oraz witamin z grup K i B. Białko dostarczane przez owady ma wysoką wartością odżywczą i jest dobrze przyswajane przez człowieka. Mięso owadów można nazwać „chudym”, ponieważ zawartość tłuszczu w nim wynosi 10–50% w suchej masie.
Aborygeni zajadają się mrówkami miodowymi ze względu na ich wysoką zawartość cukrów. Osy to bomby witaminowe, o mocy większej niż owoce. Wiedział o tym jeden z japońskich cesarzy, który polecał piec je w ciasteczkach. W niektórych krajach Azji Wschodniej owady stanowią dla biednej ludności jedyne źródło białka mięsnego. Na tamtejszych targach można nabyć szaszłyki z larw motyli i ich poczwarki, duże pasikoniki, mrówki i ważki, które są przysmakiem na Bali. Prażone mrówki zjada się w Kolumbii jak popcorn, w Meksyku pluskwiaki z rodziny tarczówkowatych, uprażone na ogniu i posypane solą i papryką są ulubioną przekąską podczas oglądania meczów.
ONZ zaleca spożycie owadów, jako potencjalny środek zaradczy wobec globalnego problemu głodu i szkodliwych skutków ubocznych produkcji tradycyjnego pożywienia. Chlubnym przykładem jest Tajlandia, która poradziła sobie z plagą szarańczy dzięki kampanii popularyzującej te owady, jako składniki pożywienia. Na tyle skutecznej, że ze szkodników stały się owadami pożądanymi.
Ważne jest wspólne działanie badaczy i producentów żywności w celu opracowania planów hodowli i przekonania ludzi do jedzenia owadów. Produkcja takiej żywności może być ratunkiem dla naszej udręczonej planety. Zdecydowanie obniża emisję metanu i dwutlenku węgla oraz zużycie wody. Produkcja 1 kg białka owadziego wymaga aż 5 razy mniej wody i 14 razy mniej przestrzeni niż 1 kg białka wołowego. Do tego tempo wzrostu owadów jest nieporównywalnie wyższe w porównaniu do zwierząt hodowlanych.
Warto więc rozważyć nową pozycję w jadłospisie. Może na razie na spróbowanie. Kwestia smaku jest oczywiście sprawą indywidualną, ale faktów związanych z dobrym wpływem na naszą planetę nie da się podważyć.