Poruszanie tego tematu, to jak wkładanie kija w mrowisko. Ale może warto się nad nim nieco zatrzymać? Doświadczeni kociarze mają swoje zdanie i zapewne przy każdym następnym mruczku w domu będą swoje zachowania i opinie powielać. Jednak świeżo upieczony opiekun kota powinien znać wszystkie aspekty, zarówno jednej jak i drugiej opcji.

Powszechnie panująca opinia, że kot to drapieżnik, który ma potrzebę polowania czy eksplorowania terenu, jest jak najbardziej słuszna. Tego nie negujemy. Jednak przeświadczenie, że kot powinien koniecznie mieć nieograniczoną możliwość wychodzenia na zewnątrz, bo w przeciwnym razie nie będzie w stanie zaspokajać swoich naturalnych potrzeb, co sprawi, że będzie nieszczęśliwy, nie jest już według nas takie oczywiste i prawdziwe.

Czy kot zamknięty w domu jest nieszczęśliwy?

Oczywiście może być, jeśli nie stworzymy mu dobrych, kocich warunków. Koty nie lubią „pustych” mieszkań. Uwielbiają skrytki, miejsca, gdzie mogą się schować, półki, kanapy i tapicerowane fotele. Ponoć przeciętny kot potrzebuje 200 m2 powierzchni, aby czuć się szczęśliwym. Zapytacie teraz, jak to zrobić, kiedy nasz kot mieszka z nami na 60 kwadratowych? Nic trudnego. Można rozbudować nasze mieszkanie w pionie! To nic innego jak dodatkowe półki, kaskadowe drapaki, ciągi piesze z półek i istniejących mebli. Takie konstrukcje spełnią ich oczekiwania. Jeśli posiadamy taras albo balkon, tam też zróbmy koci „tor przeszkód”, nie zapominając o osiatkowaniu balkonu, aby kot nie wypadł lub nie wyskoczył.
Zapewnienie potrzeb kota to także zabawa imitująca polowanie. Pomogą wędki, sztuczne myszki, zabawki z futra. Kilkanaście minut dziennie zaspokoi jego potrzeby.
Niezbędnym miejscem w kocim domu jest kuweta ze żwirkiem lub pelletem postawiona w ustronnym, spokojnym miejscu.
Kot niewychodzący, który nie ma możliwości ścierania pazurków na twardej powierzchni i korze drzew, powinien mieć taką możliwość w domu. Powinniśmy zatem zadbać o drapak – czy to kupiony, czy zrobiony samodzielnie.
No i, co bardzo ważne, taki domowy kot nie złapie większości typowych kocich chorób. Sam nie zachoruje i nie będzie zagrożeniem dla domowników (np. toksoplazmoza).

Niestety istnieje też kilka zagrożeń czyhających na koty w mieszkaniu. I nie wolno  o nich zapominać:

  • Zatrucie roślinami domowymi, środkami czystości itp.,
  • Urazy powstałe w wyniku skakania po chwiejnych meblach, żyrandolach czy karniszach,
  • Otyłość,
  • Ucieczka – z balkonu, przez uchylone drzwi czy okno,
  • Upadki z wysokości (np. z balkonu).

Kot szczęśliwy to kot wychodzący?

Nie ulega wątpliwości, że koty uwielbiają zwiedzać, myszkować, wspinać się czy polować. Wszystko to z powodzeniem i łatwością mogą robić poza domem. Wydają się wtedy spełnione i szczęśliwe. Może jednak warto zadać sobie pytanie, czy          z miłości do kota powinniśmy narażać go na niebezpieczeństwo. Wiele kotów mieszka w miastach, nawet bardzo dużych miastach. To nie jest ich naturalne środowisko. Jakie więc niebezpieczeństwa czyhają na koty wychodzące? Jest ich spora ilość:

  1. Ruch uliczny – nawet najbardziej sprytny i zwinny kot może któregoś razu nie zdążyć przed samochodem.
  2. Uwięzienie, zaginięcie – celowe lub przypadkowe zamknięcie kota w piwnicy czy  w garażu.
  3. Przywłaszczenie – gdy kot jest rasowy lub w typie rasy, chętnych na “bezdomnego”, pięknego kota może się kilku znaleźć, np. żeby go sprzedać.
  4. Pasożyty zewnętrzne – kleszcze, pchły, świerzbowiec uszny.
  5. Urazy i zawieszenie na płocie.
  6. Zatrucia – trutki na myszy i szczury są łatwo dostępne dla zwierząt.
  7. Choroby zakaźne: FIV (wirus nabytego niedoboru immunologicznego kotów), FELV (białaczka kotów), FIP (zakaźne zapalenie otrzewnej kotów), FPV (panleukopenia kotów).
  8. Ropnie i ugryzienia (jako skutek pogryzienia lub zadrapania przez innego kota lub w wyniku ukłucia się np. cierniem, ostro zakończoną gałęzią czy drutem)
  9. Grzybica – w wyniku kontaktu z innym zwierzęciem chorym na grzybicę, bardzo łatwo o zarażenie.
  10. Okrucieństwo ze strony człowieka.
  11. Ataki innych kotów, psów i dzikich zwierząt.
  12. Zamarzanie i wyziębienie w okresie zimowym.
  13. Ucieczka na zbyt wysokie drzewo i brak możliwości zejścia.
  14. Ogrzewanie się zimą pod samochodem – łatwo o śmierć pod kołami.

Kot wychodzący to też częstsze wizyty u weterynarza. Nie chodzi tu nawet               o doraźne działania, ale o profilaktykę typu szczepienia, odrobaczenia, które należy wykonywać częściej. Ponadto warto pamiętać, że ze względu na czyhające na kota wychodzącego zagrożenia, takie koty żyją znacznie krócej od kotów domowych.

A może kompromis?

Jak zatem spełnić pierwotne potrzeby kota, nie narażając go na niebezpieczeństwo? Spróbujmy sprawić, aby nasz kot wcale nie miał potrzeby wychodzenia z domu. Sprawmy, by się nie nudził, miał wiele atrakcji w postaci zabawek, poukrywanych kąsków jedzenia, na które może „polować”. Rozwiązaniem może być też, wspomniane już, osiatkowanie balkonu, tarasu czy nawet całego podwórka. Fajnym pomysłem są woliery, które są świetną alternatywą dla wyprowadzania kota na spacer. Nie jest to rozwiązanie tanie, jednak może warte przemyślenia. Możemy też nauczyć naszego kota chodzenia na smyczy, by wspólnie odkrywać pobliskie tereny.

Decyzję o tym jak opiekować się kotem pozostawiamy właścicielom. Pamiętajcie jednak o tym, że mieszkanie to nie więzienie, a wolność na zewnątrz może być złudna i niebezpieczna. Bądźmy odpowiedzialni.